Zmień język

Skontaktuj się z Nami

+48 509 894 573

Niebezpieczne klauzule w zleceniach transportowych, czyli na jakie postanowienia umowy przewozu należy szczególnie uważać?

W branży transportowej często panuje dość silne przekonanie, że to co zostało wpisane do umowy przewozu musi niemal bezwzględnie obowiązywać jej strony. Jednak oczywiście tak nie jest. Co prawda wyrażona w art. 353(1) Kodeksu cywilnego, jedna z fundamentalnych zasad prawa, czyli zasada swobody umów, pozwala stronom umowy na sporą dowolność w zakresie konstruowania jej postanowień oraz wyboru kontrahenta, jednak warto pamiętać o tym, że nigdy nie jest to wolność absolutna. Jej granice wyznaczają zarówno przepisy o charakterze bezwzględnie obowiązującym, jak i zasady współżycia społecznego.


Klauzula 40 euro

Klauzula ta jest odpowiedzią na wprowadzenie do polskiego porządku prawnego ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych.

Zazwyczaj to zastrzeżenie umowne brzmi w ten sposób lub bardzo podobnie: „Zleceniobiorca zrzeka się wszelkich roszczeń wynikających z treści art. 10 ust. 1 i 2 ustawy z 8 marca 2013 r. o terminach zapłaty w transakcjach handlowych, a które przysługują mu wobec Zleceniodawcy”. Oczywistym jej celem jest zrzeczenie się przez zleceniobiorcę (przewoźnika) od zleceniodawcy (spedytora) prawa do uzyskania rekompensaty za koszty windykacji należności w kwocie 40 euro, które to prawo gwarantuje mu art. 10 ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych. 

Zacznijmy jednak od początku. Sama klauzula wprost odsyła do ustawy z dnia 8 marca 2013 r. o terminach zapłaty w transakcjach handlowych. Ta ustawa jest wynikiem zaimplementowania do polskiego porządku prawnego dyrektywy UE z dnia 16 lutego 2011 r. nr 2011/7/UE, która zobligowała wszystkie państwa członkowskie do wdrożenia tych przepisów do marca 2013 r. Unia Europejska uchwaliła akt prawny w formie dyrektywy, a więc realnie działanie przepisów uzależnione jest od wprowadzenia przez każde państwo unijne własnej regulacji zbieżnej z wytycznymi określonymi w dyrektywie, zgodnie z zasadami obowiązującymi w każdej z jurysdykcji. Wobec powyższego w każdym państwie UE działa to nieco inaczej. Przykładowo w Niemczech oraz w Austrii przepisy o rekompensacie 40 euro zostały uwzględnione nie w odrębnej ustawie, ale wprost w Kodeksach Cywilnych. W Niemczech jest to § 288 pkt 5 BGB (Bürgerliches Gesetzbuch), a w Austrii § 458 UGB (Unternehmensgesetzbuch). Co istotne, przywołana dyrektywa wprowadza możliwość implementacji przepisów bardziej korzystnych dla dłużnika, niż te wprowadzone w dyrektywie. Dla przykładu w aktualnie szykującej się do twardego Brexitu Wielkiej Brytanii wielkość rekompensaty jest zależna od wielkości długu i wynosi od 40 funtów w górę. 

Jeśli chodzi o nasze podwórko to zgodnie z przepisami ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych rekompensata w postaci 40 euro należy się generalnie już od pierwszego dnia po terminie płatności faktury. Podstawowa wartość rekompensaty to 40 euro, ale w myśl art. 10 ust. 2 ustawy, oprócz tej kwoty wierzycielowi przysługuje również zwrot, w uzasadnionej wysokości, poniesionych kosztów odzyskiwania należności przewyższających tę kwotę. Przy czym te koszty już należy dokładnie wykazać, przedstawiając dowody na to, że w celu odzyskania należności osobiście lub przez pełnomocnika wykonywaliśmy czynności wymagające wyjątkowego zaangażowania lub kosztów. Na przykład telefonując do dłużnika lub kontaktując się z nim elektroniczne  (można przedstawić billingi lub skany e-maili). Moim zdaniem nie wystarczy sam rachunek wystawiony przez prawnika lub firmę windykacyjną z którego wynika, że koszty takiej profesjonalnej pomocy przewyższyły kwotę 40 euro.

Wracając do samej klauzuli zrzeczenia się 40 euro, takie postanowienie nie może rzecz jasna wywrzeć po stronie przewoźnika żadnego negatywnego skutku. I to nawet jeśli przewoźnik wyrazi zgodę na przyjęcie takiego warunku w umowie. Po pierwsze można uznać, że wprowadzenie takiego postanowienia do umowy przewozu stanowi próbę obejścia prawa przez spedytora – równie dobrze można byłoby wprowadzić do umowy jakieś inne, absurdalne zakazy i nakazy pozbawiające nas podstawowych praw gwarantowanych przepisami, nakazując na przykład kontrahentowi umownie zrzec się w ten sposób prawa do zgłoszenia przestępstwa oszustwa popełnionego wobec przewoźnika przez zlecającego. Na marginesie – na własne oczy widziałam takie postanowienia w zleceniach transportowych (!).

Po drugie trzeba zauważyć, że taki zapis jest niezgodny z samą ustawą o terminach zapłaty w transakcjach handlowych, która w artykule 13 ustanawia wyraźny zakaz tego rodzaju ograniczania uprawnień wierzyciela. 

Art.  13.  [Nieważność]

Postanowienia umowy wyłączające lub ograniczające uprawnienia wierzyciela lub obowiązki dłużnika, o których mowa w art. 5, art. 6 ust. 1, art. 7 ust. 1 i 3, art. 8 ust. 1 i 4, art. 10, art. 11 i art. 12, są nieważne, a zamiast nich stosuje się przepisy ustawy.

Trzeba przyznać, że przykład “klauzuli 40” jest dość wyjątkowy. Spełniona w nim jest bowiem zarówno pierwsza (niezgodność z ustawą), jak i druga (niezgodność z zasadami współżycia społecznego) przesłanka wskazana w art. 353 (1) Kodeksu cywilnego, co finalnie prowadzi do całkowitej nieważności tego zapisu.

Art.  353(1).  [Zasada swobody umów]

Strony zawierające umowę mogą ułożyć stosunek prawny według swego uznania, byleby jego treść lub cel nie sprzeciwiały się właściwości (naturze) stosunku, ustawie ani zasadom współżycia społecznego.

Przykład klauzuli “blokady 40 euro” świetnie pokazuje, że branża TSL zdecydowanie nadużywa klauzul ii kar umownych w stopniu prowadzącym nieraz do absurdu. Twórcy tychże wspaniałych zleceń transportowych zapominają jednak, że jest to  obosieczny miecz. Stosowanie tego rodzaju kontrowersyjnych klauzul „psuje” bowiem całą branżę tworząc taki klimat gospodarczy w którym nikt nie może zaufać swojemu kontrahentowi i należy zabezpieczać się przed niewykonaniem przez niego umowy stosując wszelkie dostępne „prawne sztuczki”. Gorzej jeśli ten sam spedytor otrzyma od swojego klienta umowę w której znajdują się podobne uregulowania.. 

Autor: Ewa Sławińska-Ziaja, radca prawny w Trans Lawyers

#Prawowtransporcie #Prawotransportowe #PrawoPrzewozowe #TSL #zlecenietransportowe #przyjęciezlecenia #anulowaniezlecenia